Udało się. I to dwie rzeczy za jednym zamachem. Po pierwsze: sfotografować w końcu szerszenia, od bardzo, bardzo dawna okupującego szczyt naszej whishlisty. Po drugie… opublikować jego zdjęcia jeszcze w 2015 roku ;-). Można powiedzieć, że to drugie udało się ledwo, ledwo. W każdym razie dzisiejszy wpis jest z naszej perspektywy sensownym zwieńczeniem pewnego etapu. Ale do rzeczy, oto Szerszeń europejski:
Pod brzozową korą buszowała biedronka. Nie wyglądała na typową siedmiokropkę (bo i nią nie była), ale jakiś chrząszcz jej powiedział, że nabrałaby żywszego, czerwieńszego koloru gdyby żywiła się żółtkami z jajek. Co miała biedula zrobić? Poszła szukać jajek. I znalazła…
Szukając czegoś – czegokolwiek – do sfotografowania, znaleźliśmy się u stóp bardzo nowoczesnych wieżowców. Było ich bez liku. Musiały zostać zbudowane w ciągu ostatnich kilku dni, zapewne w ramach jakiegoś rządowego programu walki z bezdomnością.
Ten skakun stał przed ważnym życiowym wyborem (odwrotnie proporcjonalnym do rozmiaru własnego): którą stronę mocy wybrać. Kiedy go fotografowaliśmy chylił się już ku mrokowi, choć ciągle jeszcze trzymał się silnymi odnóżami jasnej strony egzystencjalnej pajęczyny.
Na naszym blogu zima. Ani zdjęć nie robimy, ani nie publikujemy. Tymczasem powoli za oknem dzieje się pogoda, więc za chwilę skończą się wymówki ;-(. Póki co możemy jeszcze sięgnąć do archiwów. Dzisiaj wrzucamy dwie muszki pracujące nad docelowym zwiększeniem ilości muszek w okolicy 😉
Na pewno nie raz zdarzyło się Wam, że widzieliście coś ciekawego, ale aparatu nigdzie pod ręką nie było. Co robić? Na szczęście dobry Bóg dał nam telefony komórkowe ;-P. Kilkukrotnie nie mogliśmy się powstrzymać przed zrobieniem takich właśnie fotografii. Oczekiwań wielkich nie było, ale z okazji należy korzystać, bo zmarnowane się mszczą. Tak przynajmniej gadał Szpakowski… Dzisiaj, w ramach zapchajdziury, kolekcja makromobile 😉
Dzień Kobiet to nienajgorszy moment aby uzupełnić kolekcję o jakiegoś kwiatka (którego, przy tej okazji dedykujemy Płci Najpiękniejszej). No, załóżmy, że jest w tym coś w rodzaju ułomnej logiki 😉
Przeglądając archiwa natrafiliśmy na zdjęcie dwóch ważek. Początkowo myśleliśmy, że to jakiś rytuał godowy. Ale to akurat nie jest w tym przypadku możliwe. Nieostra ważka na drugim planie to pióronóg (zapewne pióronóg zwykły). Na pierwszym planie zaś widzimy – prawdopodobnie – tężnicę małą. Lub nimfę stawową. Lub łątkę halabardówkę… Prawdopodobnie jakiegoś przedstawiciela rodziny łątkowatych.
Trzygrzyki to duże pająki. I mają duży apetyt. Stosunkowo często widujemy je biesiadujące na ważkach, jednak ich podstawowym pokarmem są szarańczaki. Parokrotnie odnaleźliśmy w ich sieciach ciasno zapakowane koniki polne, jednak tylko raz byliśmy świadkiem całej akcji, od a do niemalże zet (czyli do umieszczenia ofiary w lodówce, ale jeszcze bez konsumpcji).
Postanowiliśmy przewietrzyć archiwum a by nadać tej czynności pozory logiki i konsekwencji, wietrzenie skoncentrowaliśmy na bzygach. Trafiło na takiego oto, bardzo szczupłego i bardzo wiszącego do góry nogami przedstawiciela rodziny.
Pon | W | Śr | Czw | Pt | S | N |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |